Rok na rowerze
Czas na rowerze płynie szybciej.

Minął dokładnie rok od kiedy wziąłem się za siebie i wróciłem do regularnej jazdy na rowerze. Na poważne podsumowanie poczekam do tegorocznego Velo Toruń, ale o kilku kwestiach warto wspomnieć już dziś. Może mój pierwszy rok doświadczeń ze współczesnymi rowerami będzie dla kogoś inspiracją?

Jeden z przodków i ojcowie założyciele.
Jak wiecie firma Laurin&Klement zaczynała od produkcji rowerów, więc nikogo nie powinno dziwić, że wsiadłem na rower z napisem Škoda na ramie. Od razu rozwieję wasze wątpliwości. To nie Škoda produkuje te rowery, ale powstaja one w Czechach. W mieście bardzo mocno związanym z historią czeskiej motoryzacji, na terenie firmy, którą Škoda planowała przejąć w latach 30tych. Niestety wojna pokrzyżowała te plany i Tatra pozostała samodzielna w Koprzywnicy. Tu swoją siedzibę, na terenie fabryki samochodów ciężarowych Tatra, ma swoją siedzibę Superior.

Tak było rok temu. Od lewej: Filip, ja i Radzio.
Swój rower odebrałem ze Škoda Auto Lab. Przekazał mi go Filip Kaczanowski wraz z Radziem Jaskulskim. Chwilę później Filip zabrał mnie do miejsca, w którym spotykają się poznańscy fani kolarstwa. Na górkę do Mosiny. W połowie pierwszego podjazdu miałem wrażenie, że zaraz zabierze mnie karetka. Na drugim podjeździe zaczął się rozpadać jeden z pedałów. Nie wiem, czy wiecie, ale poważne rowery dostarczane są z pedałami, które można nazwać transportowymi, lub po prostu bez nich. Jakoś przeżyłem całą zabawę i wróciłem do Warszawy pełen obaw.

Jedna z pierwszych jazd na rowerze… Ale bolało.
Zaraz po powrocie pojechałem na rowerze do Mikołaja, który wyposażył mnie w porządne pedały i buty. Dostałem też spodenki i koszulkę. Jeśli dobrze pamiętam, pierwsze jazdy odbywały się bez kasku. Teraz to dla mnie nie do pomyślenia żeby wybrać się na rower z gołą głową. Najdobitniej przekonałem się o tym w grudniu kiedy zaliczyłem glebę na zmarzniętej ziemi i gdyby nie kask… wolę nie myśleć. Oczywiście gleb było kilka. Wszystkie związane z „espedami”, czyli wpinanymi pedałami. Tak to już jest, że trzeba się wywalić, żeby się do nich przyzwyczaić.

Velo Toruń 2016
Pierwsze moje przejażdżki przebiegały na dystansie 10 km. Później byłem z siebie dumny po przejechaniu 20 km, a czekało na mnie 30 km na Velo Toruń, które było moją pierwszą imprezą kolarską. Udało mi się przejechać 30 km w zakładanym czasie i nawet nie byłem ostatni. Po Velo musiałem skorzystać z pomocy koleżanki, która zawodowo zajmuje się rehabilitacją ludzi po ciężkich wypadkach. Niestety pierwszy miesiąc na rowerze był zbyt intensywny. Wyciągnijcie z moich błędów wnioski i jeśli chcecie rozpocząć swoją przygodę z kolarstwem, nie stawajcie się cyfrotłukami.

Tour de France
Kto to jest cyfrotłuk? To pojęcie usłyszałem po raz pierwszy od mojego przyjaciela, instruktora spadochronowego. W ten sposób nazywał on osoby, które za wszelką cenę chciały mieć jak największą „cyfrę” czyli liczbę skoków. W wielu dyscyplinach mamy do czynienia z cyfrotłukami. W kolarstwie liczy się dystans, ale i średnia prędkość. Nie dajcie się wpędzić w nakręcanie cyfry. Zwłaszcza na początku. Umęczycie się i możecie zrobić sobie krzywdę. Do wyników trzeba dochodzić z rozsądkiem i sukcesywnie. Wtedy jest fajnie.

Fajna ekipa pozytywnie zakręconych ludzi.
Polecam wam też znalezienie ekipy, z którą będziecie jeździć. Byle to nie była grupa cyfrotłuków. Ja mam to szczęście, że obecnie jeżdżę z Mikołajem, który jako zawodnik posiadł wiedzę i teraz dzieli się nią z żółtodziobami. Uwierzcie mi, że w kolarstwie jest czego się uczyć. Od specyfiki treningu po technikę jazdy. Poza tym w grupie zawsze jest fajniej.

Odpowiedni strój to podstawa.
Po roku treningów wiem też, jak się ubierać na rower. Wiem, że nie trzeba się bronić przed spodenkami kolarskimi z tak zwaną „pieluchą”. Najlepiej żeby były one na szelkach. To najwygodniejsze rozwiązanie. Nie starajcie się za wszelką cenę wymienić siodełka na bardziej komfortowe. Uwierzcie mi, że odpowiednie spodenki w połączeniu z kolarskim siodełkiem, to wygoda pełną gębą. Trzeba tylko przeżyć kilka pierwszych jazd i dolna część pleców przyzwyczaja się do nowych warunków pracy. Ja nie wyobrażam sobie innej konfiguracji.

A może szosa?
Jeśli macie dylemat, jaki rower wybrać, to polecam wizytę w profesjonalnym, podkreślam profesjonalnym sklepie rowerowym. Tam fachowcy doradzą wam na czym i w czym jeździć. Nie starajcie się od razu wskoczyć na drogi sprzęt, chociaż nikomu nie będę broił wydania 30 tys. zł na rower. Uważam jednak, że taki za 4 000 zł będzie wystarczający na pierwsze sezony. No chyba, że chcecie od samego początku ostro cisnąć na wynik. Jednak jeśli chodzi o kupowanie drogiego roweru i całego sprzętu, mam w głowie rozmowę, którą podsłuchałem nie tak dawno.
-Wiesz stary, myślę o zmianie tych kół na karbonowe. Urwę trochę z masy i będę miał lepsze wyniki.
-Rozumiem, że chcesz mieć fajniejszy sprzęt, ale może warto zacząć od zrzucenia zbędnych kilogramów z przedniego biodra? Bo coś ci tu wystaje….
I taka jest prawda. Bez odpowiedniego zadbania o siebie nie ma co ładować się w super sprzęt. Ja do podobnych wniosków doszedłem jeżdżąc na motocyklu. Najpierw technika i umiejętności, a później motocykl o lepszych osiągach.

Może tego nie widać, ale na tym zdjęciu szeroko się uśmiecham.
Co mnie najbardziej cieszy w jeździe na rowerze? Lepiej się czuję, schudłem, mam lepszy humor (serio), poznałem grupę bardzo fajnych ludzi, z którymi przyjemnie spędza się czas, widzę jaki zrobiłem postęp… To jest bardzo fajne. Na początku wszystko zmienia się bardzo dynamicznie. Obecnie mogę zrobić 60-80km i jakoś szczególnie nie jestem umęczony. Może w tym sezonie zrobię sobie któregoś dnia 100km? Lubię jeździć na rowerze, bo czując zapach lasu, przypominam sobie szczeniackie czasy i to poprawia mi humor. Rower wprowadza też dyscyplinę do mojego życia. Od kilku tygodni w grupie jeździmy sobie treningowo we wtorki, piątki i soboty. Poza tym, jeśli tylko mogę zabieram ze sobą rower na różne wyjazdy.

Niebieską Octavią byłem też w Poznaniu. Po dniu spędzonym na Poznań Motor Show pojechałem z Filipem na Kolarski Czwartek. Bolesna lekcja pokory.
Niedawno pojechałem do Augustowa. Miałem do dyspozycji nową Octavię kombi, więc złożyłem oparcia tylnej kanapy, wrzuciłem do auta rower i kilka godzin póżniej grzałem się w słońcu pedałując po pięknych leśnych drogach. O tym jak sprawdziła się Octavia przeczytacie już niedługo na blogu.

Bardzo pozytywne emocje.
Podsumowując pierwszy poważny rowerowy sezon… szczerze wam polecam tę dyscyplinę. Niezależnie od wieku możecie spróbować swoich sił, a jeśli będziecie trenować z głową, to będzie to genialne połączenie przyjemnego z pożytecznym. Może przekonacie się do rowerowych dojazdów do pracy? A może spotkamy się w tym roku na Velo Toruń, lub na innej imprezie kolarskiej? Idę sprawdzić ciśnienie w kołach, nasmarować łańcuch i w drogę. Rower to jest świat!!!
Przejedź się ŠKODĄ
Zapisz się na jazdę próbną