Wehikuł czasu
Do tej wycieczki zabierałem się ponad rok.

Z Jakubem zdzwoniłem się dość dawno. Już nie pamiętam jak trafiłem na jego stronę internetową, pamiętam tylko, że to co zobaczyłem zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Perfekcja w każdym calu. I tak się umawialiśmy, umawialiśmy… Aż w końcu w piątkowy poranek wsiadłem do białej Octavii L&K i pojechałem do Białegostoku.
Większość trasy między Warszawą a Białymstokiem jest obecnie w przebudowie, więc nie za bardzo można liczyć na sprawne pokonanie 200 kilometrów. Mnie zajęło to trzy godziny. Wyjechałem o 7:00 i o 10:00 byłem na miejscu. Octavię napędzał silnik 2.0 TDI, który potrzebował na pokonanie tej trasy niecałych 10 litrów oleju napędowego. Średnio 4,7 l/100km.
Na miejscu nie było Jakuba, pojechał odwieźć koła do wulkanizacji. Był jego kuzyn Michał. Okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów związanych nie tylko z motoryzacją i kilku wspólnych znajomych. Świat jest strasznie mały. Oczywiście nie mogłem oderwać oczu od tego co stało w malutkim i niezwykle czystym warsztacie. Na pierwszym planie pięknie odnowiony silnik ze Škody 110R Coupe. Obok niego na specjalnym stojaku dwa kompletne przednie zawieszenia do Škody. Jedno „cywilne”, drugie przygotowane do sportu. A pod ścianą stał Junak M-10. Również pięknie odnowiony. Na stole warsztatowym dostrzegłem dwa silniki do radzieckich motocykli. I tak sobie rozmawialiśmy popijając kawę, o motoryzacji, o naprawach i odrestaurowywaniu starych maszyn. W międzyczasie robiłem zdjęcia. W takich miejscach szybko traci się poczucie czasu.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk auta. Jakub wrócił z wulkanizacji. Wreszcie poznałem człowieka, którego praca robiła na mnie tak wielkie wrażenie. Rozmowa zaczęła się toczyć dalej. Takie warszatowe rozmowy niosą w sobie duży ładunek pozytywnej energii. Jak trzech gości zaczyna nadawać na tej samej fali… I tak minęły trzy godziny.
Całe szczęście w międzyczasie udało mi się zrobić zdjęcia przepięknie odnowionej Škody 120S Rallye czyli sportowej odmiany Škody 100. Budowa tego auta zakończyła się w 2011 roku. W listopadzie auto przeszło badanie techniczne i dostało żółte blachy. Od tego czasu Jakub startuję swoją Škodą 120S w imprezach dla aut zabytkowych. Kiedy go odwiedziłem w piątek był w ferworze przygotowań do niedzielnej imprezy w Motopark Ułęż. Była to jedna z eliminacji Classic Auto Cup. Jak mu poszło? Nie wiem… Pisząc ten tekst nie znam jeszcze wyników, ale jedno jest pewne. Maszyna nie zawiodła.
Pytałem Jakuba, jak zaczęła się jego przygoda ze Škodą. Można powiedzieć, ze przez przypadek, ale trzeba pamiętać, że jego pierwszą maszyną była Jawa 250. Dodaj dwa do dwóch… ;-). A tak na poważnie, Jakub stwierdził, że zbudowanie auta wyścigowego na bazie Škody 100 będzie proste i tanie. Przecież nie trzeba się bawić w te wszystkie dywany, elementy tapicerki i fotele. Oczywiście wstępne założenia nie sprawdziły się. Auto wymagało ogromu pracy i odrobinę mniej pieniędzy. Z tymi pieniędzmi, to ciekawa sprawa. Jakub stoi na stanowisku, że nie było drogo. Hmmm. Pewnie dlatego, że praktycznie wszystko przy tym aucie zrobił sam. Jeśli jednak policzymy setki godzin spędzonych w warsztacie i pomnożymy je przez koszt roboczogodziny, wyjdą nam dziesiątki tysięcy złotych.
Kiedyś sam próbowałem ze starych auto zrobić coś jeżdżącego. Zawsze kończyło się to źle. Nie mając warunków i środków na takie zabawy lepiej się za to nie brać. A jeśli jeszcze nie ma się odpowiedniej wiedzy, lepiej zapomnieć o samodzielnym dłubaniu przy takich autach.
Po latach dłubania przy kolejnych pojazdach zabytkowych Jakub stał się profesjonalistą. Połączenie dążenia do perfekcji z doświadczeniem zdobytym przez lata zaowocowało kolejnymi zleceniami od zapaleńców starej motoryzacji. Ciekawostką może być fakt, że obecnie Jakub pracuje nad Škodą 110R, którą właściciel wysłał do Białegostoku z Wielkiej Brytanii. To chyba najlepsza rekomendacja. Auto jest w tej chwili weryfikowane i restaurowane są poszczególne podzespoły a klient jest gotowy czekać cierpliwie na zakończenie prac. Według Jakuba realny termin zakończenia prac, to rok 2019. A przecież w obróbce są inne auta.
Muszę przyznać, że nie chciałem wracać do domu. Widziałem jednak, że nie mogę w nieskończoność przeszkadzać w przygotowaniach do niedzielnego wyścigu i paraliżować pracę w warsztacie. Jakub wystawił z garażu swoją Škodę, a ja miałem okazję zrobić jej zdjęcia w pełnej okazałości. Muszę przyznać, że oglądanie tego auta w ruchu to wielka przyjemność. Czuć, że ten samochód jest w perfekcyjnej kondycji, a w rękach swojego właściciela jest profesjonalnym zawodnikiem. Jest też wehikułem czasu. Ma się wrażenie, że wszystko w nim jest z epoki, w której Škody 120 święciły triumfy na trasach rajdowych i wyścigowych. Nawet zapach w środku. Zapach spalin, oleju i rozgrzanego żelaza. Coś wspaniałego.
Warto wspomnieć, że historia wersji 120S Rallye miała swój początek w 1969 roku kiedy to zaprezentowano nowe modele 100 i 110. Bazowały one w prostej linii na Škodzie 1000MB, ale mimo wszystko były nowocześniejsze. Bazując na silniku o pojemności 1000 cm3, którego pojemność zwiększono do 1150cm3 zbudowano auta homologowane w 1970 roku do rajdów i wyścigów w grupach A1 i A2. Niestety zmiana przepisów FIA w 1971 roku zlikwidowała klasę 1150m3 i trzeba się było przymierzyć do walki z autami wyposażonymi w silniki o pojemności 1300cm3. Tak powstał prototyp Škoda 120S Rallye homologowany przez FIA pod koniec 1971 roku w grupie A2. W tym modelu po raz pierwszy pojawiło się rozwiązanie układu chłodzenia z chłodnicą z przodu. Przy silnikach osiągających 120KM dotychczasowe rozwiązanie z chłodnicą w komorze silnika nie dawało sobie rady. Škoda 120S Rallye była praktycznie bez zmian homologowana w 1976 roku w grupie A2. Większość rozwiązań w niej zastosowanych zostało przeniesionych do legendarnej 130RS.
Ciekawostką jest, że w aucie Jakuba zamontowany jest silnik z modelu Favorit. Jest on oczywiście zmodyfikowany odpowiednio do trudniejszych warunków eksploatacji w imprezach sportowych. Za przygotowanie mieszanki odpowiadają dwa dwugardzielowe gaźniki Solex 40 ADDHE. Zmieniony jest również cały układ wydechowy. Więcej informacji o odbudowie tego auta i szczegółach technicznych znajdziecie na stronie internetowej Jakuba.
Niestety musiałem się z chłopakami pożegnać i wracać do Warszawy. Całą powrotną drogę słuchałem starej muzyki i myślałem o starych samochodach… A gdyby tak kupić sobie jakąś fajną, starą Škodę? Jeszcze jest na to czas. Ceny rosną z dnia na dzień, ale można wyszukać rodzynki. trzeba będzie nad tym się pochylić.
Bardzo dziękuję Jakubowi i Michałowi za miło spędzony czas, fajną rozmowę i dobrą kawę. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy i będziemy mieli okazję porozmawiać o dłubaniu z starym żelastwie. To był piękny dzień.
Przejedź się ŠKODĄ
Zapisz się na jazdę próbną
Witam. Widzę że jesteś miłośnikiem ŠKODY. Proponuje wziąć dzieci, żonę i pojechać do Mladej Boleslavi na dni otwarte ŠKODY. Zwiedzisz zakład i muzeum ŠKODY, warto pojechać. Po drodze można wstąpić do Iczyna, bajka o rozbójniku Rumcajsie,
Przejrzyj bloga 😉 W Mladej byłem już kilka razy 🙂